Nieco już poirytowana poprawiłam grzywkę setny raz, nie odzywając się. Jak to ja, nie wiedziałam co powiedzieć. Trochę głupio jest tak siedzieć po prostu w bezruchu, ale cóż... Zaczęłam stukać palcami o torbę, przypominając sobie o schowanym wewnątrz aparacie. Bezwiędnie zaczęłam wymieniać w myśli swoje graty, które, nie wiedzieć po kiego grzyba, targałam ze sobą. Jakaś ksiażka, "Gra Endera" prawdopodobnie... Jeszcze jeden gryzak dla Raista, paczka psich smakołyków, dropsy cytrynowe, maska z papier-mache i piór... Zawsze kolekcjonowałam tyle 'niepotrzebnych' śmieci.