Imię:Cantharis; czasami używa skrótu Aris.
Nazwisko:Riverwool.
Wiek:20 lat.
Charakter:Pewna siebie, odważna i ryzykowna dziewczyna. Nie boi się wyzwać, nigdy nie tchórzy, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Mimo swej kontuzji żyje pełnią życia, co dziwi niektórych ludzi. Nie potrafi być romantyczna, dla niej jest to nienormalne. Jest ambitna, ma plany na przyszłość, nie przepada za nudą ani monotonią.
Ulubione zajęcia:Rozmawianie z tatą, jazda na crossie, robienie sztuczek na crossie, chodzenie na spacery.
Historia:Na świecie żył sobie mężczyzna. Miał na imię Robert, miał 24 lata, pochodził ze Szwecji i był kaskaderem. Jeździł po całej Europie by razem z zespołem pokazywać sztuczki na crossach, quadach czy samochodach. Podobało się to wielu osobom, ich organizacja miała bardzo duże zyski, mimo, że bilety nie kosztowały niewiadomo ile.
Na jednym z takich występów w Polsce Robert poznał bardzo ładną kobietę. Nazywała się Eryka. Mężczyzna poznał ją w samochodzie. I to dosłownie - wykonywali przewóz randomowych osób w samochodzie jadąc na dwóch kołach. Kierowcą był nie kto inny jak ów kaskader. Zaczęli rozmowę (co z tego, że z tyłu siedziały jeszcze trzy panie!). Niestety, kolejka oczekujących do samochodu była duża i Robert musiał wylądować na czterech kołach i wypuścić z samochodu wszystkie kobiety. Bądź co bądź musiał się pogodzić z "odejściem" Eryki.
Po występie tradycyjnie musiał odczekać, aż publiczność zniknie. Nie tylko on. Jego koledzy z drużyny również stali, uśmiechali się i machali do ludzi.
- To było świetne - podsumował koordynator kaskaderów, czyli ten który odpowiada za przeprowadzenie pokazów. Jeśli powie, że wszystko jest gotowe i że kaskader może wykonać sztuczkę, jego słowo jest nieodwołalne. Ten, który powiedział, że wykona zadanie, musi je wykonać. Tak działa prawo w świecie kaskaderów.
Robert bez słowa powłóczył się w stronę przyczepy, gdzie miał swoje łóżko, szafę, niewielką kuchenkę i kibelek. W tym samym pomieszczeniu (a miał tylko to) przetrzymywał swojego crossa w czasie podróży na kolejny występ. Mężczyzna lubił tam przebywać. Mieszkał tak przez większą część roku - późną wiosnę, całe lato i wczesną jesień. Na pozostałe dni przenosił się do mieszkania wykupionego w jakieś kamienicy (jego koledzy również mieszkali w tym budynku).
Facet odłożył kask na półkę koło łóżka - od zawsze było to miejsce tego nakrycia głowy, a sam położył się na łóżku. Przed oczami cały czas miał Erykę. Widać było, że Robert zakochał się od pierwszego wejrzenia.
Z rozmysłów wyrwało go ciche i niepewne pukanie do drzwi. Mamrocząc pod nosem otworzył drzwi.
- Jak.. jak Ty mnie tu.. znalazłaś? - wydukał, widząc Erykę stojącą przed przyczepą.
- Widziałam Cię, jak wchodzisz.
- Um.. ee.. może.. wejdziesz?
Nie posiedzieli zbyt długo razem. Była już prawie północ, a mężczyzna musiał się porządnie wyspać po stresującym dniu pracy.
Ta noc jednak nie była zwykła. Kobieta, w której się zakochał, została z nim na noc, a wczesnym rankiem wymknęła się z przyczepy i wróciła do domu. Jakby to łagodnie określić.. przespali się ze sobą. Eryka miała nadzieję, że zostaną razem. Na zawsze. Jednak praca kaskadera jest pracą niepozwalającą na poważniejsze związki. Jednakże Robert nie jest typem mężczyzny, który porzuca dziewczynę, która jest z nim w ciąży. O tej ciąży dowiedział się po trzech miesiącach od tamtej pamiętnej nocy. Zastanawiał się, czy nie zrezygnować z kaskaderstwa, by zająć się ukochaną i dzieckiem. Jednakże nie zrobił tego. Nie mógł porzucić swojej roboty. Co miesiąc wysyłał Eryce pieniądze, spotykał się z nią gdy tylko był w pobliżu, dzwonił codziennie.
I tak właśnie dotrwali razem do narodzin Cantharis. Dziewczynka od urodzenia uwielbiała chodzić na pokazy kaskaderskie, w których brał udział jej ojciec. Sama również niekiedy próbowała wychodzić na dach z samochodu, gdy ten stał pod domem.
Kiedy dziewczynka miała 6 lat, jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Robert nie chciał żeby Cantharis trafiła do domu dziecka. Sprzeciwiając się kierownikowi organizacji w której pracował, zabrał córkę do siebie. Od tamtego czasu jeździła z nim na wszystkie występy, pomagała "wujkom" w przeprowadzeniu występów i tak dalej. Gdy ukończyła 15 lat, stwierdziła że też będzie występowała. Życie z ojcem nauczyło ją ryzyka, nie boi się wyzwań postawionych przez "siłę wyższą". Obcięła włosy na krótko. Ćwiczyła razem z kolegami ojca różne sztuczki. Całkiem nieźle jej szły jakiekolwiek pokazy na crossach. Jednakże koordynator nie chciał jej dopuścić do jakiegokolwiek występu. Ciągle wymawiał się tym, że jest za młoda, że jest dziewczyną. Oczywiście, Cantharis nie przyjmowała do swej świadomości tych argumentów. Do pewnego czasu.
To było wtedy, kiedy do urodzin Cantharis został miesiąc. Grupa kaskaderów, w której był ojciec dziewczyny miała pokaz w Polsce, tam gdzie Robert poznał Erykę. Jeden z bliskich przyjaciół ojca Aris tuż przed występem poważnie złamał sobie nogę. Nie mieli kogo wystawić w zastępstwie. Do tej sztuczki potrzebne były 3 crossy, a nikt oprócz tych trzech mężczyzn nie umiało tego dokonać. Nikt oprócz nich... i... Cantharis... Koordynator chcąc nie chcąc wystawił dziewczynę w pokazie. Poszło znakomicie. Wiele osób rzucało się, by ją poznać, jednakże ochrona odgoniła wszystkich widzów.
Od tamtego czasu Aris często występowała na pokazach. Gdy ukończyła 19 lat spotkał ją straszny wypadek. Musiała mieć amputowaną prawą nogę od kolana w dół. Oczywiście, dostała protezę. Daje rady chodzić, biegać, zdarza jej się czasami jeździć na crossie. Jednakże... ona żyje pełnią życia i nie przeszkadza jej brak kawałka nogi.
Parner:Kto by pokochał kalekę? :')
Rodzina:Matka nie żyje.
Ojciec, Robert, często dzwoni do niej przez skype/telefon. Często się komunikują.
Zwierzęta:Brak.
Dodatkowe informacje:- ma protezę od kolana w dół - prawa noga została zmiażdżona w czasie treningu;
- ma swojego
crossa, na którym jeździ na placu za domem;
- bardzo ładnie śpiewa, jednak nigdy tego nie robi;
- niemalże cały czas chodzi w stroju kaskaderskim, w którym występowała;
- nie przeszkadza jej, że ludzie gapią się na jej protezę, jest do tego przyzwyczajona;
- nienawidzi chodzić w sukienkach;
- nikt nie może mówić do niej Aris oprócz jej taty i "wujków".